czwartek, 17 lipca 2014

Piłkarska bańka kiedyś pęknie!

Witajcie oficjalnie, bo jest to pierwsza notka na moim nowym blogu, który będzie dotyczył pieniędzy w futbolu. Jeżeli nie znacie mnie z Google+ lub osobiście, to na początku zaznaczę, że jestem nauczycielem wychowania fizycznego i także "prowadzę" orlika, ale o dziwo fanatykiem futbolu nie jestem, choć śledzę poczynania najważniejszych drużyn, polskiej ligi i piłki narodowej. I jako gość, który nie dał się pożreć konsumpcyjnej wizji świata - muszę przyznać, że piłka nożna stała się bardziej biznesem niż sportem.

Na tym blogu będę więc prezentował różne podejścia różnych osób do futbolu oraz przedziwne finansowe transakcje, jakie zdarzają się na rynku piłkarskim. 

Dzisiaj trochę porozmawiamy o transferach. Jak wiecie najdroższym piłkarzem świata jest niezmiennie Santos Aveiro znany bardziej jako Christiano Ronaldo (na zdjęciu poniżej). Dano za niego w 2009 roku  94 miliony euro, co po dzisiejszym kursie daje nam około 390 milionów złotych. Pewnie na papierze i w internecie wygląda to całkiem normalnie, ale biorąc po uwagę kwotę - na pewno żadna osoba na świecie nie jest warta takich pieniędzy i nie gwarantuje sukcesów. Dla przykładu historycznie rzecz ujmując lata temu znany Denis Bergkamp gwiazda lat dziewięćdziesiątych przechodził z włoskiego Interu do Arsenalu i jego zarobki były o dwadzieścia razy niższe niż obecnych i to dość przeciętnych gwiazd piłki.

Moim zdaniem przy tak olbrzymich transferach, płukane są po prostu pieniądze, nadmuchiwana jest wielka spekulacyjna bańka, a im droższy jest piłkarz tym droższe jest wszystko dookoła. I tak za oryginalna koszulkę na stadionie trzeba już zapłacić kilkaset złotych w przeliczeniu z euro, a mając na uwadze ile kosztuje w produkcji (pewnie w Tajlandii) taka szmatka - dochodzimy do wniosku, że kibic traktowany jest jak idiota. Do tego oczywiście oryginalne marki produkujące obuwie, dzięki któremu szybciej pobiegniesz, prościej kopniesz piłkę i nabierze ona większej rotacji. Przecież to bzdura. Nie mówię oczywiście o trampkach za 20 złotych, ale na pewno nie dam sobie wmówić, że buty za 700 złotych stworzą piłkarza z osoby, która po prostu nie ma do tego talentu.

Kolejnym przykładem na degrengoladę ekonomiczną futbolu jest fakt, że wystarczy kupić sobie za określoną ilość gotówki dany klub, by po prostu zagrać w Lidze Mistrzów i stać się częścią historii. Dwa lata temu tak zrobił właśnie jeden z arabskich szejków, którego syn od tak sobie zagrał chyba dziesięć minut przeciwko Interowi... 

Masz pieniądze? Zrobisz wszystko. A gdzie tu sport?

Popatrzcie sobie ile kosztowały "gwiazdy" piłkarskie... Warte swojej ceny?

A tutaj najbogatsze kluby - niektóre miasta nie mają takich budżetów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz